Góry rozpościerające się w świetle dziennym,
po których jak kropla wody spływająca po ręce
wiją się górskie potoki,
odbijające blask porannego słońca.
Góralska wioska w dole, a w niej drewniane chaty
i dym unoszący się leniwie,
bo chleb wypiekają góralskie baby.
Na halach juhasi owce swoje pasą,
dbają o nie jak o dzieci, bo to jest ich pracą.
Wysokie szczyty śniegiem bieleją,
a poniższe partie lekko się zielenią.
Stary gazda siedzi pod swą chałupą i Tatrę popija,
gdy grupa turystów właśnie go omija.
Góral lubi dudki,
turyści je mają, więc wszyscy górale turystów kochają.
Czas tu mija wolno, pachnie błogą ciszą.
Chyba tam pojadę, posłucham górali
jak będą o Janosiku legendy opowiadali.