Niedaleko Czapli znajdowała się niewielka wioska. Żył tam bogaty lekarz. Miał żonę i szesnastoletnią córkę Lili. Chciał, żeby była wykształcona jak on, dlatego chciał ją wysłać do szkoły. Jednak córka miała inne plany. Nie miała zamiaru wyjeżdżać do miasta. Spotykała się po kryjomu z synem kowala Arturem, który nie był zbyt bogatym mężczyzną. Pewnego wieczoru oboje spotkali się w lesie i rozmawiali bardzo długo. Chłopak zaprosił ją na tańce, które miały odbyć się w karczmie najbogatszego rolnika. Lili się zgodziła. Oboje szykowali się do tego spotkania cały wieczór. Byli szczęśliwi i zakochani. Gdy ludzie zaczęli się gromadzić w karczmie, chłopak szukał swojej wybranki. Nagle dostrzegł ją w tłumie. Stojąc naprzeciwko jej nie mógł wydusić z siebie słowa. W końcu przechodzący obok mężczyzna poprosił ją do tańca. Lili nie miał serca, by mu odmówić. Artur czekał na odpowiedni moment, aby uwolnić Lili z rąk wpatrzonego w nią krawca. Dziewczyna dostrzegła moment i uwolniła się z jego rąk wpadając prosto w objęcia Artura. Tańczyli do białego rana i nikomu nie udało się już ich rozdzielić. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie i do karczmy wbiegł wściekły ojciec Lili. Chwycił ją i wyrwał z rąk Artura. Ojciec wyprowadził córkę z karczmy. Krzyczał, że już nigdy się nie zobaczą. Oznajmił córce, że od następnego tygodnia zaczyna naukę w szkole. Chłopak usłyszał słowa ojca Lili i pomyślał, że mogą się już nigdy nie zobaczyć. Niestety, żeby być razem muszą opuścić wioskę.
Następnego dnia przybył do Lili i dowiedział się od jej matki, że niedawno odjechała wraz z ojcem. Nie mógł na to pozwolić. Chciał przekonać jej ojca, że się kochają. Biegł przez las. Postanowił przeciąć im drogę i porozmawiać z nim. W lesie panował mrok, a co gorsze zaczął padać deszcz. W oddali usłyszał powóz. W tym samym czasie Lili pokłóciła się z ojcem. Wyskoczyła z powozu i pobiegła drogą w stronę wioski. Nagle usłyszała głos Artura dobiegający z lasu. W ostatniej chwili ujrzała przed sobą powóz z końmi. Był to wóz młynarza, którego konie zostały spłoszone przez psy. Wiedziała, że nie może wyjść z tego cało. Nagle ktoś popchnął ją w bok. Zamknęła oczy i usłyszała krzyk swojego ojca i młynarza. Była szczęśliwa, że przeżyła. Nie wiedziała jednak, co się stało. Wstała i ujrzała leżącego na drodze Artura. Jego twarz była obmyta z błota przez deszcz. Lili podbiegła do niego i głośno płakała. Ojciec nigdy nie widział jej w takim stanie. Obwiniał siebie za to, co się stało.
Po tym strasznym wydarzeniu ojciec Lili postawił krzyż pamiątkowy w miejscu, gdzie Artur uratował jego córkę. Ojciec Lili nie narzucał już jej wyjazdu do szkoły ,ale ona postanowiła wyjechać, ponieważ wioska przypominała jej o ukochanym. Lili często wracała do wioski, aby się pomodlić nad krzyżem Artura.
Weronika Strzelecka