Imieninowa przygoda

          Pewnego słonecznego ranka wstałam i zeszłam na śniadanie. Wszyscy byli wyjątkowo mili dla mamy. Nie wiedziałam o co chodzi, więc zawołałam tatę, a ten powiedział, żebym zajrzała do kalendarza. No tak, przecież dzisiaj są imieniny mamy- pomyślałam. Zeszłam z powrotem, lecz już nikogo nie było, ponieważ tato pojechał z mamą i rodzeństwem do miasta na zakupy.

         Nie miałam prezentu ani pieniędzy, by go kupić, więc postanowiłam, że upiekę tort. To przecież nic trudnego, dam sobie radę. Zaczęłam realizować mój plan. Znalazłam w internecie przepis na tort czekoladowy. Wyciągnęłam wszystkie składniki. Zmieszałam je razem i włożyłam do piekarnika. W czasie pieczenia postanowiłam trochę ozdobić pokój. Zrobiłam łańcuchy z bibuły, nadmuchałam znalezione w szafie balony i zrobiłam napis „Wszystkiego najlepszego, mamusiu”.  Zeszłam na dół. Zawiesiłam wszystko w salonie. Ciasto już się kończyło piec. Chciałam zajrzeć do środka i zobaczyć na nie, lecz gdy otworzyłam piekarnik, zdarzyło się coś nieprzewidzianego. Wszystko wybuchło. W kuchni był jeden wielki bałagan. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Usiadłam i chwilę pomyślałam. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do babci. Powiedziałam:

-Cześć babciu! Mam wielki problem…

-Cześć, co się dzieje? –Powiedziała zaniepokojona babcia

-No bo… mama ma dzisiaj są imieniny, a ja nie miałam prezentu, więc  postanowiłam upiec tort czekoladowy.

-To świetnie, ale w czym jest problem?

-No bo wiesz, pod koniec pieczenia zajrzałam do piekarnika i wszystko wybuchło. Cała kuchnia jest brudna i ani  tortu, ani prezentu nie ma. – powiedziałam ze smutkiem w głosie i oczach.

-Nie martw się. Ja upiekę szybko tort i przyjadę, a ty w tym czasie posprzątaj kuchnię, dobrze ??

-Dobrze, dziękuję ci bardzo. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.

-Proszę, leć szybko sprzątać, pa. Widzimy się za godzinkę.

-Pa, babciu

Poszłam sprzątać. Już kończyłam, gdy usłyszałam samochód. Bardzo się przestraszyłam, bo pomyślałam, że to rodzice przyjechali, lecz okazało się, że to babcia. Otworzyłam drzwi i wróciłam do sprzątania. Babcia Krysia weszła do domu z wielkim tortem z napisem „100 lat”. Zaniosłyśmy go do salonu. Bardzo się cieszyłam na myśl o powrocie mamy. I nadszedł ten moment.  Wszyscy wrócili. Weszli do domu, ja krzyknęłam do mamy:

-Wszystkiego najlepszego, mamusiu! –podbiegłam do niej i ją przytuliłam

– Dziękuję bardzo, nie spodziewałam się –odpowiedziała mama i dała mi buziaka w policzek.

          Wszyscy usiedliśmy do stołu. Babcia kroiła tort i, gdy mi go podawała, to szepnęła do mojego ucha, żeby to wydarzenie zostało naszą tajemnicą i do mnie mrugnęła. Odpowiedziałam uśmiechem. I tak się skończyła moja przygoda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *