Scrooge’a odwiedziły dwa duchy. Duch minionych oraz teraźniejszych świąt. Spodziewał się jeszcze jednego upiora, a mianowicie ducha przyszłych świąt.Nie wiedział jednak, że trzeci duch będzie najstraszniejszą zjawą. Zmęczony Ebenezer zasnął i wtedy zjawił się ostatni z upiorów. Zjawa zbliżała się wolno i w zupełnej ciszy. Po chwili stanęła, a Scrooge, który czując mrok w powietrzu i widząc jej czarny i obszerny strój, spod którego wystawała tylko ręka, od razu klęknął na kolana. Widmo zbliżyło się jeszcze trochę do Ebenezera. Wtedy ten wyczuł, że postać jest wysoka i majestatyczna. Tyle zauważył Scrooge, bo duch nie przemówił ani słowem. Zapytawszy zjawy, czy jest duchem przyszłych świąt i czy zamierza pokazać mu cienie tego, co jeszcze się nie wydarzyło, lecz wydarzy w przyszłości nie usłyszał odpowiedzi. Fałdy górnej części szaty ducha poruszały się przez chwilę i była to jedyna odpowiedź zjawy. Mimo odwiedzin poprzedników upiora milczenie ostatniego ducha było najgorsze. Właściciel kantoru lękał się tak bardzo, że trzęsły mu się nogi, a gdy usiłował za nią podążać stwierdził, że ustać może z największym trudem. Duch stanął na chwilę, obserwował Scrooge’a i dawał mu czas na zebranie sił. Ebenezera opętał lęk na myśl, że spoza czarnej szaty patrzą na niego upiorne oczy i widzą go całego, on zaś widzi tylko rękę,płótno, które pokrywa całą postać. Scrooge krzyknął do ducha, że się go boi bardziej niż któregokolwiek z widm, które widział dotychczas. Ponieważ jednak wie, że celem upiora jest jego dobro i ponieważ ma nadzieję stać się człowiekiem innym, niż ten, którym był dotąd przygotowany jest na jego towarzystwo, a jego serce przepełnia wdzięczność. Na koniec zapytał, czy duch przemówi do niego. Upiór nie odpowiedział. Wskazywał tylko ręką wprost przed siebie. Ebenezer przygotowany do drogi rzekł do zjawy, by go prowadziła, bo noc szybko mija, a to jest dla niego cenny czas. Duch zbliżył się do właściciela kantoru , który ruszył za nim w cieniu jego szaty. Zdawało mu się, że ona go unosi i porywa za sobą i, że to nie oni wchodzą do miasta, tylko, że miasto ich otoczyło. A przecież znaleźli się w jego sercu, na giełdzie wśród kupców, gdzie luzie tworzyli małe grópki i rozmawiali, zerkali na zegarki i z dumą trzymali w rękach złote breloki. Zjawa stanęła przy jednym ze zgromadzeń. Scrooge zauważył rękę ducha, która wskazuje na tą właśnie grupkę. Ebenezer zbliżył się, by posłuchać rozmowy.
-Nie – rzekł jakiś grubas – Wiem tylko, że umarł.
– Kiedy to się stało?- pytał inny.
– Zdaje się, że poprzedniej nocy.
– Czy na coś był chory?- Zapytał trzeci.
– Myślałam, że on nigdy nie umrze. – dodał ktoś jeszcze.
– Bóg jeden wie – rzekł jeszcze inny ziewając.
– A co on uczynił z pieniędzmi ? – spytał zażywny jegomość.
– Tego nie wiem.- powiedział człowiek w dziwnym kapeluszu.
– Może zapisał je swojemu cechowi. Na pewno ich nie zostawił. Tyle wiem.
– Ten pogrzeb, to na pewno będzie diablo tania impreza- rzekł ten sam jegomość- bo słowo daję nie znam nikogo, kto by się na niego wybierał. A może wystawimy kompanię na ochotnika?
– No cóż, chyba jestem najbardziej bezinteresowny z was wszystkich. Na ten pogrzeb jestem gotów pójść, jeśli tylko któryś z panów pójdzie ze mną. Kiedy myślę o wszystkim, to nie jestem pewien, czy nie byłem jego najbliższym przyjacielem, bo kiedy tylko się spotykaliśmy, to zawsze zamienialiśmy ze sobą parę słów… Do widzenia panom.
I w ten sposób wszyscy się rozeszli. Właściciel kantoru znał ich wszystkich. Popatrzał na ducha pytającym wzrokiem.Duch wskazując ręką na dwóch jegomościów ruszył w stronę ulicy. Ebenezer myślał, że od tych panów dowie się więcej o całej sprawie, jednak się mylił. Nie usłyszał nic nowego. Scrooge zastanawiał się o kogo może chodzić, kto mógł umrzeć, lecz nic mu do głowy nie przychodziło. Postanowił jednak zapamiętać rozmowę, którą usłyszał wcześniej i śledzić swoją postać w przyszłości. Wybiła godzina, o której zawsze Scrooge pojawiał się na giełdzie, lecz na jego miejscu stał jakiś inny pan, jego bowiem tam nie było. Nie zdziwiło go to jednak, bo zamierzał zmienić swoje życie i myślał, że w tym czasie realizuje coś, o czym jeszcze teraz nie miał pojęcia. Następnie wyruszyli na ulicę, gdzie żyli sami biedni ludzie. Kobiety schodziły się do starszego pana o imieniu Joe. Rozmawiały z nim, przynosiły mu torby, w których były koce, zasłony od łóżka, łyżeczki, buty itp. Ustalali oni ile te rzeczy mogą być warte. Wszystko przynosiły z domu kogoś, kto niedawno umarł. Właściciel kantoru przyglądał się wszystkim tym rzeczom i z przerażeniem słuchał rozmowy kobiet ze starcem. Nagle Scrooge rzekł do ducha, że już wszystko rozumie. Że tym nieszczęsnym człowiekiem może być on sam. Przerażony cofnął się, bo znalazł się przy swoim łóżku już bez zasłon, bo zostały skradzione. Leżał martwy człowiek przykryty tylko dziurawym płótnem. Ebenezer zaczął się rozglądać, bo chciał się dowiedzieć jaki to pokój. Trochę światła padało z zewnątrz wprost na łóżko. Duch wskazał Scrooge’owi, by odkrył płótno z twarzy zmarłego, lecz ten nie miał sił, ani odwagi, by to zrobić. Ebenezer powiedział do ducha, że to miejsce jest straszne, że może mu zaufać, bo chodź opuści to miejsce, to nie zapomni nauki, której mu udzielił. Ale duch ręką wskazywał twarz nieboszczyka. Właściciel kantoru powiedział, że gdyby tylko mógł, ale nie ma siły. Potem dodał jeszcze, że zaklina ducha,jeśli jest w całym mieście choćby jedna osoba, którą obeszła śmierć, tego człowieka, niech mu ją pokaże. Widmo rozłożyło swą szatę, a gdy ona opadła zobaczył oświetlony dziennym światłem pokój, w którym były dzieci z matką. Kobieta czekała na kogoś z niecierpliwością, bo chodziła z kąta w kąt, wyglądała przez okno i co chwilę patrzyła na zegar. W końcu ktoś zapukał do drzwi, które natychmiast zostały otwarte. Stał tam jej mąż. Mężczyzna zasiadł i do obiadu. Opowiedział, że problemy rodziny częściowo się zmniejszyły po śmierci właściciela kantoru i cała rodzina była uradowana. Scrooge powiedział ,żeby duch pozwolił mu ujrzeć uczucie tkliwości wzbudzone przez jego śmierć, bo inaczej będę pamiętał cały czas ten okropny pokój. Zjawa wzięła Ebenezera i pomknęła z nim przez ulice. Teraz zawitali w domu Boba Cratchita. Zobaczyli tam matkę z dziećmi siedzącą przy kominku. Było tam bardzo cicho. Kobieta zajęta była robótką, którą wkrótce odłożyła i powiedziała, że pamięta jak ojciec nosił małego Tima na baranach, wtedy chodził bardzo szybko. Jedno z dzieci o imieniu Piotruś dodał, że też to pamięta. Matka znowu się odezwała, powiedziała, że Tim był wtedy bardzo lekki, a jego ojciec go tak kochał, że Tim wydawał mu się lżejszy… Otóż i ojciec. Po chwili do domu wrócił Bob, który owinięty był szalem, bez płaszcza, ponieważ go nie posiadał. Bob poszedł na piętro usiadł na krzesło, obok którego była kołyska i ucałował twarzyczkę dziecka. Gdy schodził na dół prawie dopisywała mu wesołość. Wszyscy usiedli obok ognia i rozmawiali. Bob opowiedział rodzinie o spotkaniu z siostrzeńcem zmarłego Scrooge’a. Potem mówili o małym Timie. I nagle Ebenezer powiedział do zjawy, że ma przeczucie, że zbliża się chwila ich rozstania. Dodał, że wie to, tylko nie wie skąd ta pewność i zapytał kim był ten nieboszczyk, którego widzieli w tym pokoju. Duch w odpowiedzi zabrał właściciela kantoru na giełdę pomiędzy kupców.. Ale i teraz Scrooge nie widział siebie. Zjawa szła cały czas prosto nie zatrzymując się. Ebenezer zaczął go błagać, żeby przestał. Scrooge rzekł, że dziedziniec, przez który pędzą był przez długi czas jego miejscem pracy.Że już nawet widzi ten dom. Poprosił ducha, żeby mu pokazał, jaki będzie w przyszłości. Duch zatrzymał się i wskazywał ręką w inną stronę. Ebenezer nie mógł zrozumieć dlaczego pokazuje w tą stronę, a nie w stronę domu. Ręka upiora nie drgnęła. Właściciel kantoru podszedł do okna biura, było takie same, lecz zmienił się właściciel. Zerknął na ducha, jego ręka nie zmieniła kierunku. Scrooge podszedł do zjawy i nie zastanawiając się wyruszył z nią w dalszą podróż. Zatrzymali się przy żelaznej bramie. Był to cmentarz. Duch stał wśród grobów i wskazał jeden z nich. Scrooge od razu ruszył w tą stronę. Ebenezer powiedział, że zanim podejdzie do tej mogiły odpowiedz mi czy to wszystko musi nastąpić, czy też można to zmienić. Ludzkie postępowanie jest zapowiedzią zdarzeń, do których, jeśli nie ulegną zmianie doprowadzi. Jeśli jednak ktoś się zmieni, to może się to zmienić. Zjawa ani drgnęła. Scrooge resztkami sił na czworakach podszedł do grobu i odczytał właśnie swoje nazwisko
„Ebenezer Scrooge”
Ebenezer zrozpaczony uświadomił sobie, że to on był tym człowiekiem, który leżał w tym właśnie pokoju i zaczął krzyczeć Nie! Nie! Nie! Scrooge złapał szatę ducha i powiedział , że nie jest już człowiekiem takim jak kiedyś i którym pewnie by pozostał, gdyby właśnie nie on. Zapytał po co mu to pokazuje, skoro nie ma już dla niego nadziei. I w tym momencie Ebenezerowi wydawało się że ręka ducha zadrżała. Właściciel kantoru powiedział jeszcze, że duch jest jego orędownikiem, lituje się nad nim. Żeby obiecał mu, że jeśli odmieni swoje życie, to będzie jeszcze mógł zmienić obrazy, które ukazał mu wcześniej. Ręka ducha wyraźnie drgnęła. Scrooge rzekł, że od tej pory będzie obchodził Święta Bożego Narodzenia i będzie się starał świętować je przez cały rok. Ale czy mogę jeszcze wymazać napis z tego nagrobku duchu ? Ebenezer chwycił ducha za rękę. Scrooge wzniósł ręce prosząc o odwrócenie swego losu i zauważył, że widmo skurczyło się i zapadło w siebie.