Tegoroczne wakacje miałam spędzić w domu, lecz okazało się że pojadę z rodzicami i z bratem do Egiptu. Lecieliśmy tam samolotem. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, to od razu ruszyliśmy do hotelu. Spędziliśmy tam trochę czasu, by odpocząć i tato zaproponował zwiedzanie tego pięknego miejsca. Szliśmy godzinę i gdy przechodziliśmy obok sklepu z pamiątkami, to się zagapiłam i zrzuciłam pocztówki. Zaczęłam je zbierać. Dziewczyna, do której należało stoisko, nazywała się Sara. I tak zaprzyjaźniłam się z nią. Zaproponowała mi spacer pośród piramid i zobaczenie Sfinksa. Szłyśmy i szłyśmy, aż zaczęła się odkrywać postać Sfinksa. Gdy przechodziłyśmy obok niego, to postać nagle zaczęła się ruszać. Bardzo się przestraszyłyśmy. Wielkie stworzenie rzekło głośnym i zimnym tonem:
– Mam dla was zagadkę. Jeśli jej nie odgadniecie to was pożrę.
– Ale jaka to zagadka? – spytałyśmy olbrzyma
-Co to za zwierzę obdarzone głosem, które rano chodzi na czworakach, w południe na dwóch nogach, a wieczorem na trzech?
-Sara, co to jest?- spytałam szeptem.
-Nie wiem- Sara odpowiedziała z płaczem.
-Jaka jest wasza odpowiedź? – Sfinks rzekł z uśmiechem na twarzy.
– Rozalka szybko wymyśl coś.
– Dziecko-powiedziałam z niepewnością.
– Blisko, daję wam ostatnią szansę, jeśli źle odpowiecie, to was zjem.
– Człowiek- po raz drugi powiedziałam.
– No, no proszę macie szczęście. puszczę was.
I tak poszłyśmy do mojej rodzinki. Opowiedziałyśmy m wszystko, lecz nikt nie chciał nam uwierzyć. Tej przygody nie zapomnę do końca mojego życia.